Weekendy spędzamy zwykle na leśnych eskapadach. Dla odmiany tym razem udaliśmy się na wycieczkę terenowo-turystyczną.
Niedaleko od Warszawy , w niewielkiej miejscowości Czersk, znajdują się malownicze ruiny zamku książąt mazowieckich. I to one były celem naszej przejażdżki.
Zwarci i gotowi wskoczyliśmy na rowery i ruszyliśmy w drogę. Z Warszawy można obrać dwie drogi, z prawobrzeżnej i lewobrzeżnej Warszawy. Dla urozmaicenia postanowiliśmy jedną drogę zrobić prawą stroną, a wrócić lewą.
Od razu z domu skierowaliśmy się w kierunku Wału Miedzeszyńskiego. Przez sporą część można tutaj jechać ścieżką rowerową. Kończy się ona za wiaduktem trasy S2.
Tam poruszaliśmy się poboczem. Jadąc cały czas drogą krajową 801.
Kierowaliśmy się tą drogą do ronda przecinającego krajową 50. Skręciwszy w nią, jechaliśmy prosto. Wiedzie tutaj most, którym przejechaliśmy na drugą stronę.
Prawie cała trasa za nami. Została ostatnia prosta. Czas na przerwę.
Znaleźliśmy w okolicy ławeczkę na której zrobiliśmy postój, po chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej.
Tutaj z tej drogi skręcamy w krajową drogę nr 739 i nią dojeżdżamy do samego Czerska i zamku w nim. Przejeżdżamy bramę prowadzącą do kościoła z którego akurat wychodzili ludzie ze mszy, odbijamy lekko w prawo i na tyłach widzimy wejście na teren zamku w Czersku.
Dla rowerzystów są bilety ulgowe więc miłe zaskoczenie, zabezpieczyliśmy rowery na stojakach i ruszyliśmy na zwiedzanie. Przechodzimy przez fosę i mijamy pierwszą z wież.
Brama wjazdowa jest czworoboczna w której możemy zwiedzić pokój kasztelana, wyżej idąc schodami mamy salę tronową i wejście na górę wieży z której rozpościera się przepiękna panorama.
Schodzimy z pierwszej wieży i udajemy się w kierunku drugiej okrągłej. Na dole widzimy dyby w których można zrobić sobie zdjęcie, a dalej kratę w wieży z której możemy obejrzeć dół wieży w której mogli być przetrzymywani więźniowie. Warunki spartańskie.
Wchodzimy po schodach i udajemy się nimi na sam szczyt wieży, z której mamy równie ładny widok.
Po zejściu na dół, możemy zobaczyć, że odkopano tutaj fragment zabudowań, podobno znajdowały się tutaj dwa budynki. Więc fundamenty pozwalają nam zobaczyć oczami wyobraźni jak to mniej więcej mogło wyglądać.
Skierowaliśmy się do trzeciej wieży, przy której stała scena. Latem w weekendy są tutaj organizowane różnej maści eventy i inscenizacje.
Niestety ostatnia z wież była zamknięta, możliwe, że jakiś remont. Krótki odpoczynek i kontemplacja z widokami na Wisłę i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Skierowaliśmy się przez Górę Kalwarię drogą wzdłuż Wisły i nią kierowaliśmy się już cały czas prosto. Potem droga zamieniła się w wał i jechaliśmy wzdłuż niego.
Warto wspomnienia jest tutaj kilka ciekawych miejscówek dla rowerzystów w których można zjeść i napić się czegoś ciepłego.
Mijamy przeprawę promową na wysokości Karcze-Konstancin i jedziemy już wałem.
Naszym oczom ukazuje się most Południowy, a więc pozostało nam kilka kilometrów do mostu Siekierkowskiego. Mijamy most i kierujemy się przez Gocław do domu.
Zrobiliśmy 84km, zajęło nam to 5h.
Comments