Nie byłbym sobą, gdybym w kwietniu nie zaczął sezonu kajakowego
Nie tak dawno wędrowaliśmy brzegiem Świdra. Teraz przyszedł czas na bliższe zapoznanie się z tą rzeką
5-godzinny spływ z okolic Kołbieli w stronę Otwocka do nudnych nie należał. Rzeka nie jest głęboka. Dosyć czysta - można zobaczyć jej piaszczyste dno. Poziom wody był niski, ale wystarczający na pływanie kajakiem. Należało jednak uważać, żeby nie osiąść na mieliźnie. Proste odcinki przeplatają się tu z meandrami. Świder płynie leniwie, aby następnie przyspieszyć, zmieniając się w bystrą rzekę. Miejscami brzeg przeradza się w klif. Świder urozmaicał nam spływ zwężeniami, szerokimi rozlewiskami, piaszczystymi wysepkami, niewielkimi progami wodnymi, rozłożonymi w poprzek całej rzeki grubymi konarami, mieliznami, głazami, kamieniami tłuczącymi o dno naszego kajaka. Podczas spływu mieliśmy kilka przenosek, związanych z jazami, zwałką. Spływ Świdrem nie należy do najtrudniejszych. Ma on jednak kilka interesujących fragmentów, gdzie musieliśmy się zatrzymać i pomyśleć jak przepłynąć (nad przeszkodą, pod nią czy bokiem). Nie obyło się bez wychodzenia z kajaka i prowadzenia go pod zwalonymi drzewami.
Do brzegu dotarliśmy mokrzy, zmęczeni i bardzo zadowoleni. Zwłaszcza, że żegnał nas dostojny żuraw.
Comments