Znalezienie dogodnego miejsca i rozbicie obozu nie zajęło mi dużo czasu. Teren był mi dobrze znany. Nocowałem w tych okolicach wielokrotnie w ciągu ostatnich lat.
Po skończonej pracy wybrałem się na małą przechadzkę wokół obozowiska, mając je cały czas w zasięgu wzroku. Miałem ze sobą lornetkę. Lubię łączyć relaks na łonie natury z obserwowaniem życia lasu.
Wiosna na dobre się rozgościła. Drzewa wypuszczają nowe pędy. Cały las pachniał promieniami ciepłego słońca. Wsłuchiwałem się w niczym nie zmąconą ciszę. Rozkoszowałem się świeżym powietrzem, pachnącym igliwiem i żywicą.
Minęła pierwsza połowa dnia. Rozpaliłem nie za wielki ogień. Drewna na opał było wokół całkiem sporo. Napełniłem wodą czajnik i postawiłem go na skraju ogniska. Nim woda się zagotowała, zgromadziłem spory zapas drewna. Zrobiłem herbatę. Podgrzałem posiłek. A później siedziałem wpatrując się w ogień i wszystko dookoła.
W lesie czas płynie wolniej. Znikają wszystkie zmartwienia. Doceniam każdą spędzoną tu minutę. Rześki zapach poranka po przespanej w lesie nocy daje pozytywnego kopa i mnóstwo energii do życia i działania!
Comments