Rzut okiem na mapę i szybka decyzja: Pilica! Tu jeszcze nie nocowałem. Pakuję się i następnego dnia z samego rana wyruszam w drogę.
Pilica jest najdłuższym lewym dopływem Wisły. Wzdłuż jej brzegów można znaleźć sporo ciekawych miejsc na obóz. Rozbiłem się w bliskiej odległości od rzeki. Nie ma to jak odpoczynek w takiej pięknej scenerii.
Pogoda była zmienna: padał śnieg, zaraz potem wyszło słońce i przyjemnie grzało. Potem znów ciemne chmury przesłoniły niebo i spadły białe płatki. Spieszyłem się więc z rozbijaniem obozu. Przygotowałem miejsce na ognisko. Zebrałem opał. Po skończeniu pracy usiadłem, oparłem się plecami o pień drzewa. Pogoda się poprawiła. Z rozkoszą oddychałem rześkim, chłodnym powietrzem ciągnącym od rzeki. Miałem dobry widok na Pilicę. Obserwowałem parę posilających się łabędzi. Spojrzałem w niebo. Nade mną, zataczając wielkie koła, szybował duży, ciemnobrązowy ptak. Ogarnął mnie prawdziwy spokój. Obserwacja przyrody działa jak najlepszy środek kojący.
Po obiedzie wybrałem się na spacer wzdłuż rzeki. Zwiedziłem też okoliczny las. Dalszą część dnia spędziłem na pracach obozowych, czytaniu książki, przygotowaniu kolacji.
Wkrótce słońce zaczęło powoli zniżać się nad horyzontem. Rozpaliłem ognisko. Postawiłem nad nim czajniczek z wodą na herbatę. Miło zakończyć dzień siedząc przed ogniskiem z kubkiem herbaty w ręce.
Pora spać. Ułożyłem się wygodnie w hamaku. Chmury zasłoniły księżyc i gwiazdy. Noc była ciemna. Zanim zasnąłem, usłyszałem jeszcze w oddali trzask gałązek - tajemniczy czworonóg poruszał się w ciemności.
W nocy był lekki mróz. Z czujnego snu obudził mnie hałas. W pobliżu buszowały dziki. Do samego obozu jednak nie podeszły. Dalszego snu nic mi już nie zakłóciło. Wstałem, gdy zaczęło świtać.
Comments