Woda zabulgotała w czajniku. Piecząca się nad ogniskiem ryba wydawała smakowity zapach. Usiedliśmy przy ognisku. Nad nami powoli zbierały się chmury. Szła burza ...
Ale od początku ...
Wybraliśmy się w okolice Nowego Miasta nad Pilicą.
Nie był to nasz pierwszy nocleg w pobliżu tej rzeki. Jednak tym razem nasze obozowisko nie znajdowało się nad samą Pilicą. Oddzielało nas od niej torfowisko.
Zostawiliśmy samochód w jakiejś wsi i ruszyliśmy w drogę. Szliśmy przez piękny las. Był upalny dzień, ale prognoza pogody przewidywała burze w nocy.
Po drodze widzieliśmy ślady lisa i saren. Szliśmy w ciszy. Żal nam było zakłócać rozmowami piękny, leśny koncert ptasi.
Dość szybko znaleźliśmy dobre miejsce na obóz. Znajdowało się na mały wzniesieniu. W razie deszczu wyżej położone miejsce pozostaje suchsze.
Rozdzieliliśmy obowiązki:
Mężczyźni zajęli się rozkładaniem namiotu i hamaka, a dziewczyny - zbieraniem opału. Czas mijał szybko i przyjemnie. Śpieszyliśmy się, ponieważ niebo pokryły chmury zapowiadające deszcz. Wkrótce obie grupy skończyły swoje zadania i wreszcie można bylo zająć się rozpalaniem ogniska i przygotowywaniem posiłku. Praca na świeżym powietrzu poprawia apetyt.
Przyjemnie siedzi się przy ognisku z kubkiem herbaty w rece. Niedlugo potem zajadaliśmy sie pieczoną rybą. Nagle zerwał się wiatr i spadł ulewny deszcz. Chwile potem rozszalała się burza. Schowaliśmy się pod tarpem i tu skończyliśmy nasz posiłek. Deszcz z krótkimi przerwami padał do północy.
Ze względu na pogodę, położyliśmy się spać tuż po zapadnięciu zmroku. Nie obyło się bez przygód. Położyłem się spać do hamaka. Niespodziewanie jeden z mocujących karabinków urwał się. Upadek na szczęście nie był bolesny, ale byłem mocno zdziwiony. Szybkie przeorganizowanie i mogliśmy pójść spać.
Zawsze miło śpi się podczas deszczu, więc o poranku, wyspani i wypoczęci wzięliśmy się za przygotowanie posiłku i suszenie sprzętu. Spakowaliśmy obóz, posprzątaliśmy po sobie i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Super wyprawa. Dobrze, że nic się nie stało po takim upadku.